poniedziałek, 11 listopada 2013

Dear Lou

Na początku miałem napisać coś krótkiego i szybkiego chcąc od razu przejść do konkretów. No cóż, ten plan nie wypalił, jest mnóstwo rzeczy które chce tobie powiedzieć. Jest ogromna ilość niewypowiedzianych słów i to moja ostania szansa by je wypowiedzieć. Zdaje sobie sprawę że wpadnie to w twoje ręce jak mnie już tu nie będzie. Prawdopodobnie w tym momencie siedzisz sam w domu.
Chce po prostu powiedzieć, że jest mi przykro.
Nie chce cię opuszczać, na prawde. Jak można ledwo po wyjściu z łóżka opuścić osobę która tak się kocha ? Tak Louis, dobrze przeczytałeś. Kocham cię, idioto. Kocham cię od dawna i to powoli zaczęło rozdzierać mnie od środka, aż w końcu stałem się pustą skorupą wypełnioną uczuciem do kogoś, kto zupełnie nie jest tego świadomy. To nie twoja wina. Boże Lou, nigdy za to się nie obwiniaj. Ty byłeś powodem dla którego zostałem tak długo. Dawałeś mi nadzieje na lepszą przyszłość, ale iskierka nadziei nie może trwać wiecznie, w końcu zanika, pogrążając mnie w całkowitej ciemności.
Nie chce się jeszcze żegnać, choć założę się, że ty już ze mną się pożegnałeś. Nie jestem gotowy, aby zakończyć pisanie tego listu. Musisz wiedzieć jak bardzo cię kocham.
Wiesz za co najbardziej cię kocham Louis ? Cóż, mi się najbardziej podoba w tobie uśmiech. Myślę, że to za nim będę tęsknił najbardziej, w miejscu do którego się udam. Nie będę w stanie usłyszeć już twoje porannego głosu lub ujrzeć błysku w twoich oczach jak wybuchałeś śmiechem. Nie będę w stanie niczego widzieć ani słyszeć.
I musisz mi obiecać jedną rzecz okay ? Chce żebym mi obiecał, że nigdy nie przestaniesz śpiewać i nigdy nie zostawisz chłopaków. Będą cię potrzebowali, tak jak ty ich. Wiem, że trudno będzie wam kontynuować karierę ale musicie to zrobić. Jesteś wystarczająco silny Lou, zawsze byłeś silny dla mnie. Czuje się egoistycznie zostawiając cię, na prawde przepraszam za ból, który ci spowoduje.
Powiedz chłopakom, że ich też kocham, w porządku ?
Tak czy inaczej, wróćmy do konkretów.
Kolejną rzeczą, którą w tobie kocham jest umiejętność obracania nawet najgorszej sytuacji w pozytywną. Nawet w najbardziej ponury dzień na Ziemi mógłbym ujrzeć twój uśmiech przebijający się przez szarą atmosferę. Boże kocham twój uśmiech, proszę, nie przestawaj uśmiechać się, dobrze ?
Pamiętam, jak byliśmy we Włoszech w restauracji i pracowała tam niewysoka blondynka- założę się, że teraz sobą ją przypominasz, prawda ? Podeszła do naszego stolika z wielkim grymasem na twarzy, wyglądała na okropnie zdenerwowaną, że musi obsłużyć pięć niesfornych chłopaków. Jak stanęła przy stoliku, spojrzałeś na nią i uśmiechnąłeś się swoim promiennym uśmiechem. Nagle jej twarz się rozpogodziła. Na prawde potrafisz wpływać na innych ludzi Lou. Zawsze kochałem w tobie to, że jesteś osobą towarzyską.
Zawsze gdy byłem chociaż troche smutny, byłeś pierwszą osobą do której się zwracałem. Zawsze widziałeś co zrobić, żebym poczuł się lepiej, dlatego opuszczałem cię z najjaśniejszym uśmiecham na twarzy. Nie zostawiłbyś mnie, dopóki znów nie byłbym szczęśliwy. To kolejna rzecz którą w tobie kocham: twoja wytrwałość.
Będę tęsknił za wszystkimi rzeczami związanymi z tobą, wiesz ? Za delikatnym zarostem na twojej twarzy, który pojawiał się na twojej brodzie po kilku dniach nie golenia, za sterczącymi we wszystkie strony włosami z rana, w których wyglądałeś potwornie. Co nie zmienia faktu, że nadal je kocham, przecież są częścią ciebie a każda z tych części zasługuje na bycie kochaną.
Tęsknie za dawnymi czasami, kiedy ty i ja obijaliśmy się w mieszkaniu oglądając filmy czy po prostu przytulając się i rozmawiając o wszystkim jak i zarówno o niczym. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, wiesz ?
Ten list jest kompletnie bez sensu, przepraszam. Mój mózg po prostu nie działa z tej chwili, prawdopodobnie przez to, że teraz jestem przerażony. Boje się Lou. Chciałbym podbiec do ciebie i o wszystkim ci powiedzieć oraz usłyszeć z twoich słów słowa, których się obawiałem. Chciałbym, abyś powiedział mi, żebym tego nie robił i nie zostawiał cię, ale nie mogę tego zrobić. Nie mogę zrzucić na twoje ramiona  tego ciężaru. Wiem, że gdybyś wiedział, zrobiłbyś wszystko, żeby mnie tutaj zatrzymać, ale ja nie mogę zmuszać cię do robienia czegoś wbrew twojej woli.
Myśle, że teraz powinienem powiedzieć dokładnie dlaczego odchodzę. Jest to dość trudne do opisania. Czuje jak moje serce powoli usycha w klatce piersiowej. Wszystko zaczęło się rok temu, gdy zaprosiłeś na randke Eleanor i ogłosiłeś że jesteście oficjalnie parą. W tamtym momencie, przysięgam, w miejscu, gdzie powinno być moje serce, rozległ się donośny trzask. Już wtedy wiedziałem, że cię kocham. Wiedziałem to już chyba wcześniej, ale nie byłem z tobą do końca szczery. Eleanor pomogła mi uświadomić sobie to, jak bardzo cię kocham, myślę, że powinienem jej podziękować za to. Ale jest ona też jednym powodów, dla którego odchodzę. Lubię ją, ale jednocześnie gardzę nią.
Czy wiesz jak to jest siedzieć i obserwować osobę którą kochasz a ona kocha kogoś innego ? Powiem ci że to absolutne piekło. To tortury.  Za każdym razem, kiedy przychodzi, czuję jakby ktoś kopnął mnie milion razy w klatkę piersiową a moja głowa pulsuje chaotycznie. To nie tak, że jej nie lubię, jest piękną dziewczyną Lou, ciesze się znalazłeś sobie kogoś takiego jak ona do kochania. Może po prostu przemawia przeze mnie zazdrość, ale czuje, że ja mógłbym zająć się tobą lepiej. Zawsze byłem przy tobie, na dobre i na złe. I będę, na zawsze.
Chodzi po prostu o to, że ona nie kocha cię tak bardzo jak ci się wydaje. To boli. Widzę jak na nią patrzysz i nie trudno powiedzieć że jesteś całkowicie zakochany. W jej wzroku tego nie ma. Ona cię kocha, nie zrozum mnie źle, ale nie tak mocno jak ja.
Co do mnie, to moja miłość do ciebie jest tak silna, że zabija mnie od środka.
Boże, to brzmi w zarozumiały i samolubny sposób .. nie ? To ostatnia rzecz,  której chce, naprawdę. Cieszę się twoim szczęściem. Szczerze. Ona po prostu nie jest dla ciebie odpowiednia, może któregoś dnia zdasz sobie z tego sprawę, że mnie też kochałeś. Ja po prostu nie mogę dłużej tu zostać i patrzeć na to jak ją kochasz, podczas gdy ja zostaje powili odepchnięty w cień.
Jakie są inne powody, zapytasz. Cóż, szczerze mówiąc to zmęczyło mnie życie. Nigdy nie byłem najszczęśliwszym chłopakiem i na takiego wyrosłem. Szczerze mówiąc to jestem zaskoczony, że tak długo przeżyłem. Byłeś moim słońcem, swoją obecnością rozświetlałeś każdy mój dzień. Myśle, że to dlatego wytrzymałem tak długo. Również dla zespołu.
Czy wspomniałem już żebyś powiedział chłopakom, że ich kocham ?
Upewnij się, że Niall będzie szedł z wysoko podniesioną głową przez życie, wiesz jak on czasami reaguje. Jeśli inni ludzie są smutni, od razu odbija się to na nim, wiec próbuj się uśmiechać dla niego, dla mnie ? Powiedz mu też żeby nadal był tym samym Niall’em. Kocham tego chłopaka. Jest najbardziej beztroskim facetem jakiego spotkałem. Oh, i niech wie jak bardzo będę tęsknił za jego uśmiechem, który słyszano z daleko, zanim się jeszcze go zobaczyło. Powiedz mu też, żeby nie przestawał być Irlandczykiem, chociaż tego nie da się chyba zmienić… Po prostu chciałem rozweselić nastrój.
Co do Zayna, powiedz mu, żeby o siebie zadbał. Jest dość lekkomyślny gdy jest zły, więc zajmij się nim, ok? Trzymaj alkohol z dala od niego i wszystko, co mogłoby zrobić mu krzywdę. Może zaszantażuj go że zabierzesz mu lustro czy coś, nie wiem. Powiedz mu, że go kocham i zawsze był dla mnie jak brat. Wy wszyscy zresztą.
Wreszcie Liam. Jest dość rozsądnym człowiekiem więc wiem, że się nie zatraci. Mam nadzieję, że żaden tego nie zrobi. Nawet jeżeli tak się stanie, jestem pewny że on będzie w stanie wam pomóc. Zawsze podziwiałem w nim ten spokój, zawsze potrafił go utrzymać, nawet jeśli obecnie panujące sytuacja do spokojnych nie należała.
Po prostu powiedz im, że ich kocham, dobrze?
I jesteś ty. Louis William Tomlinson. Twoje imię powoduje ciarki u mnie na plecach, razem z obrazem, który płonie w moim umyśle. Wiedza, że najprawdopodobniej ty ze wszystkich zniesiesz to najgorzej, boli. Nienawidzę tego, że cię skrzywdzę. Mimo, ze  niedługo odejdę, wiedz, że nigdy cię nie opuszczę. Okay, Lou? NIGDY cię nie opuszczę. Złożyłem tą obietnice dawno temu i obiecuje, że jej dotrzymam. I może nie będzie mnie tu już fizycznie, ale zawsze będę z tobą w twoim sercu.
Kiedykolwiek będziesz mnie potrzebował, będę tam z tobą. Będę czekał na ciebie w moim przyszłym życiu do dnia, w którym w końcu do mnie dołączysz- mam nadzieje, ze potrwa to jeszcze bardzo długo. Zasługujesz na długie i szczęśliwe życie. Choć będę tęsknił, nie chce żebyś odchodził doki nie skorzystasz z niego całkowicie.  Wciąż tu będę, gdy zdecydujesz, że nadszedł na ciebie czas.. Jeśli zaś o mnie chodzi, mój czas właśnie nadszedł.
Teraz pewnie jesteś na granicy snu, co daje mi ograniczony czas na zrobienie wszystkiego.  Siedzę teraz na zimnej podłodze w łazience w samych bokserkach i piszę ten list. Przepraszam za plamy od łez. Nie chciałem, żeby znajdowały się na nim plamy mojego płaczu. Trzymam w dłoni butelkę tabletek.
Naprawdę nie chce wgłębiać cię w proces który mam zamiar przejść, ale po prostu chce żebyś wiedział, że nie będzie to bolesne. Mam dużą butelkę leków przeciwbólowych i chce zużyć ją całą. To najbardziej spokojny i najmniej pożądany scenariusz jaki mam w głowie. Mam nadzieje, że to wystarczy.
Jestem pewien, że ten list jest już dość długi… ale jest jeszcze tylko jedna rzecz, którą chce żebyś dla mnie zrobił, pomimo, że prosiłem już o tak wiele.
Proszę, zajmij się mamą i Gemmą. Będą kogoś potrzebowały. Wiem, że myślisz o nich jak o drugiej rodzinie więc nie powinniście mieć problemu z utrzymaniem kontaktu, gdy odejdę, nie ?
Tak czy inaczej, wziąłem cała butelkę. Pigułki prześlizgnęły się łatwo przez moje gardło. Dokładnie tak jak zamierzałem. Cholera, przepraszam. Nie powinienem tego pisać. Powiedziałem, ze nie chce, abyś zapoznał się z przebiegiem całego tego procesu, ale chyba nie zaszkodzi ci powiedzieć.
Zaczyna kręcić mi się w głowie i rozmazywać wszystko przed oczami. Ciężko mi ustać. Boję się Louis. Wiem, że to była moje decyzja i teraz już jest za późno na odwrót, ale jestem przerażony. Moje ciało zaczyna drętwieć, nie będę już w stanie pisać długo.
Więc tutaj chyba cię zostawie. Umieszczam ten list na środku szafki po twojej lewej stronie, pewnie nie potrzebujesz wskazówek bo z łatwością go znajdziesz. Nie wiem czy to ma sens, ale mój umysł zaczyna zwalniać.
Kocham Cię Boo Bear, kocham cię tak cholernie mocno. Nigdy o tym nie zapominaj. Nawet nie próbuj. Do zobaczenia później okay ?

-Harry

Day Ninety-Nine

Odwiedziłem twój grób po raz ostatni. Zostawiłem kilka róż, jako przeprosiny za nieobecność z w ciągu kilku ostatnich dni, ale za kilka godzin nie powinno mieć to już większego znaczenia. Zaśpiewałem dla ciebie ostatnią piosenkę, twoją ulubioną, w końcu usłyszałem twój głos. Teraz brzmiał bliżej, wiedziałem, że nadszedł mój czas.
Mam zamiar wziąć całą butelke tabletek i zamknąć się w twojej sypialni. Zamierzam ubrać twoje ubrania i wdychać twój zapach biorąc ostatnie wdechy.
Dziewięćdziesiąt dziewięć dni bez ciebie trwało wieczność i nie mogę zostać tu już dłużej.
Mam właśnie swój dziennik i twój list w drżących dłoniach, jestem cholernie zdenerwowany Harry, mam nadzieje, że zdajesz sobie z tego sprawę. Zostawiam je z tobą, tak żeby mogły być łatwo znalezione, kiedy odejdę. Od początku były twoje.
Moje serce jest przelane w ten dziennik, należy do ciebie.
Zobaczymy się wkrótce, kocham Cię.
-Lou xx


Niektórzy mówią, że miłość jest największym uczuciem, jakie człowiek, może czuć. Wypełnia twoje życie, przebija się przez dusze i zabija od środka. Niszczy zdrowy rozsądek, powodując, ze robisz głupie rzeczy w imię miłości.
Tak wygląda to w teorii.
Kiedy znaleźli zimne, nieruchome ciało Louis’a przykryte kołdrą i ubrane w ciuchy Harry’ego, to było jedyne wyjaśnienie.
Wszystko w imię miłości.
Kiedy sanitariusze przybyli było już za późno, jego już nie było. Niall, Liam i Zayn stracili kolejną osobę. Stali tam płacząc nad utratą przyjaciela.
Louis wpatrywał się w nich z góry z lekkim uśmiechem na ustach. Był świadkiem tego, jak  jego ciało jest podnoszone i wynoszone z mieszkania. Patrzył jak chłopcy upadają na ziemię, zanosząc się płaczem. Chciał ich pocieszyć, ale wiedział, że jest to niemożliwe.
Zaczęli obwiniać siebie, mówiąc, że nie byli dla niego wystarczającym wsparciem, przez co Louis wpatrywał się w nich sfrustrowany.
Był teraz szczęśliwy i chciał, żeby on też byli szczęśliwi.
Louis poczuł rękę na swoim ramieniu, odwrócił się i ujrzał parę zielonych oczu- mrugających, poruszających się. Uśmiechnął się do chłopaka przed nim, który odwzajemnił szeroki uśmiech. Z oczu chłopaków płynęły łzy, gdy odwrócili się w stronę przyjaciół, którzy tak bardzo cierpieli przez ich walkę o miłość.
„Jesteś gotowy?” zapytał Harry przyciągając uwage Louisa. Ten tylko skinął głową a Harry uchwycił jego dłoń prowadząc do nowego życia.
„Kocham Cię” wyszeptał Louis pochylając się by złożyć pocałunek na ustach Harry’ego.
„Ja też cię kocham”
Ich dwójka odeszła w stronę światła, trzymając się za ręce po cichu śpiewali wraz z aniołami wołającymi ich imiona i śpiewając idealna kołysankę. Louis spojrzał na Harry’ego, chłopaka, którego kochał od tak dawna, który spowodował tak wiele bólu w poprzednim życiu.

Teraz mieli nowe życie, które mogli na zawsze spędzić razem, śpiewając z aniołami. 

Day Ninety-Eight

Dzisiaj pierwszy raz od wieków odwiedziłem Twittera, moje mentionsy były zawalone masą wiadomości od fanów. Martwili się o mnie. Ciężko było czytać to wszystko ze świadomością, że jutro już mnie nie będzie.
Wysłałem ostatniego tweeta, udając szczęśliwego, ale poprzez całkowicie szczere słowa:
Przepraszam, że nie było mnie na Twitterze kochani.. ale kocham was wszystkich, nigdy  tym nie zapominajcie ! Xx

Prawie natychmiast mój Twitter został zapchany wiadomościami przepełnionymi ulgą i pytaniami gdzie do cholery byłem. Zignorowałem to, zamknąłem laptopa pozwalając sobie na ostatnie dobranoc.

Day Ninety-Seven

Chęć wzięcia tabletek jest ogromna, ale nie przeżyłem jeszcze swoich dni. Dzisiaj dzwoniłem do wszystkich, których znam i mówiłem im, że ich kocham. Większość z nich zadawała pytania, ale zapewniałem ich, że czułem się po prostu samotny. Oczywiście uwierzyli mi.
Dzisiaj przyszli do mnie Niall, Liam i Zayn. Usiedliśmy wokół laptopa i oglądaliśmy filmy z X Factora oraz nasze występy. Śmialiśmy się i płakaliśmy. Spojrzałem na ich trójkę i przekonałem się jak bardzo ich kocham.

Nie chce ich tracić, naprawdę. I wiem, wiem jak ciężko będzie im jak odejdę. Ale jestem gotowy. Nie mogę znieść dłużej życia bez ciebie. 

Day Ninety-Six

Gdy wracałem do domu zatrzymałem się w sklepie, lecz najpierw upewniłem się, że żaden z chłopaków mnie nie śledził. Złapałem dużą butelkę pigułek i kupiłem ją, nie spoglądając drugi raz na kasjerkę.

Zamierzam iść tą samą drogą co ty Harry, jestem ci tyle winien. 

Day Ninety-Five

Gdzie jesteś ? Zeszłej nocy nie było cię w moich snach, nie śpiewałeś ze mną przy twoim grobie.

Znów zaczynam czuć się samotny. 

Day Ninety-Four

Niall, Zayn i Liam nalegali dzisiaj na zwiedzanie. To szaleństwo, żyje tyle czasu w Londynie a nigdy nie widziałem, połowy zabytków znajdujących się w obrębie miasta.
Więc dzisiejszy dzień spędziłem z chłopakami, chodząc pomiędzy atrakcjami turystycznymi i robiąc różne zdjęcia ze sobą na tle widoków. Zauważyło nas nawet kilka fanów.

Kecz tym razem nie miałem nic przeciwko, wiedziałem, że moje ostatnie dni mają być dobrze przeżyte. 

Day Ninety-Three

Dzisiejszy dzień spędziłem w studiu z chłopakami śpiewając z głębi serca piosenki na album. Czułem się z tym źle, bo wiedziałem, że kiedy odejdę będę musieli od nowa tworzyć nagrania.

Odwiedziłem twój grób ponownie, ustawiając dwie róże u podnóża. 

Day Ninety-Two

Pogodziłem się dziś z Eleanor. Wiem, że bardzo jej nie lubiłeś, i że po części to ona jest przyczyną twojego odejścia, ale nie mogę odejść bez upewnienia się, ze wszystkie mosty, które kiedyś spaliłem są znów odbudowane.

Day Ninety-One

Dzisiejszy dzień spędziłem w parku, siedziałem na ławce i czytałem mój dziennik a dziewczyny bawiły się na placu zabaw.
Napisałem dużo Harry, ale to nie wystarczy. To nigdy nie będzie dość wystarczająco.
Po zabraniu dziewczynek na lody spędziłem kilka godzin z mamą na zewnątrz przy ognisku. W końcu przyszedł czas na ostateczne pożegnanie.
Trzymałem je mocno w ramionach, przysięgam, że nie mogły oddychać. Uściskałem je z całej siły pokazując jak bardzo kocham. Pocałowałem mamę w policzek mowiąc jak bardzo ja kochałem, tak jak dziewczynki. Uściskałem nawet Mark’a. Kiedy powiedział mi, żebym za niedługo wpadł ponownie, łzy szybko napłynęły mi do oczu więc wszystko wsiadłem do samochodu.

To był ostatni raz, kiedy ich widziałem. 

Day Ninety

Dzisiaj odwiedziłem swoją mamę, oczywiście zaraz po tym jak odwiedziłem ciebie. Cały dzień spędziłem na wylegiwaniu się w domu, bawieniu z dziewczynkami i na rozmawianiu z mamą i Mark’iem.
Miło było być znów z rodziną, ale bolało mnie to, że musiałem ich wkrótce opuścić.
Kiedy pocałowałem mamę w policzek na pożegnanie, ta przyciągnęła mnie mocno do siebie. Nie chciała, żebym wyjeżdżał i wyraziła to jasno prosząc o to, abym został na noc.

Wydaje mi się, że mogę spędzić troche czasu z rodziną zanim ich opuszczę. 

Day Eighty-Nine

Liam dziś do mnie zadzwonił z pytaniem czy nie chciałbym czegoś zjeść. Mój żołądek burczał w odpowiedzi więc się zgodziłem. Myśle, ze to była tylko wymówka, aby powstrzymać się od torturowania snami, które ostatnio miewam.
W drodze do restauracji mijaliśmy cmentarz i szybko kazałam zatrzymać się kierowcy. Liam posłał mi dziwne spojrzenie, ale poszedł za mną gdy ja pędziłem w strone twojego grobu. Nigdy nie odwiedzałem grobu z kimś więc nie mogłem spełnić rutyny.
Przepraszam.
Ale udało mi się dla ciebie zaśpiewać, razem z Liam'em. Echo roznosiło nasze głosy, odbijały się one od nagrobka do nagrobka, wysyłając nasze głosy w przestrzeń. Mam nadzieje, że ci się podobało. Ale tęsknie za śpiewaniem dla ciebie w samotności więc myślę, że będę tu przychodził sam.

Przy okazji, jedzenie w restauracji było dobre, odzyskuje apetyt. Nie żeby miało to jakieś znaczenie.  

Day Eighty-Six – Eighty-Eight

Przez te trzy dni spałem. Niewiele mogę o nich powiedzieć. Może tylko tyle , ze bardzo dobrze cię widzieć, pewnie dlatego jest mi tak ciężko się obudzić.
Dlatego ciągle śpię.

Chce móc cię widzieć i słyszeć. 

Day Eighty-Five

Wpadłem dziś na Eleanor. Radzi sobie dobrze, co nie jest zaskakujące. Zawsze była troche egoistyczna, nie mogę uwierzyć, że zajęło mi to tak długo uświadomienie sobie tego. Zapytała mnie jak się czuje, chodź wątpie, że ja to obchodziło. Potem zaczęła mówić o tobie.

Nie mogłem znieść tego, jak ona wypowiada twoje umie. Odszedłem bez słowa.

Day Eighty-Four

Widziałem cię w moim śnie ostatniej nocy. Byłeś na scenie, co nie jest zaskakujące, ponieważ zawsze mi mówiłeś, że kochasz tam być.  Spojrzałeś na mnie i uśmiechnąłeś się, kiwając na mnie abym się zbliżył. Kiedy dotknąłeś mojej ręki, czułem tak jakby to było rzeczywiste. Nie chciałem, żebyś odszedł. Chciałem, żeby to trwało wiecznie. Twoje usta delikatnie otarły się o płatek mojego ucha i natychmiast poczułem dreszcz wzdłuż kręgosłupa.
„Chodź ze mną” wyszeptałeś i oderwałeś się tylno na chwile, by zaraz ponownie zaatakować moje usta swoimi.
To był najbardziej idealny pocałunek jaki kiedykolwiek miałem. Ale nie było prawdziwe.

Kiedy się obudziłem i nie znalazłem ciebie obok po prostu zacząłem płakać. 

Day Eighty-Three

Chłopcy myślą, że mam się coraz lepiej. Myślą, że ruszam do przodu. Ale nie wiedzą, że każdej nocy słyszę twój głos, który utula mnie do snu. 

Day Eighty-Two

Przysięgam, że dziś słyszałem twój śpiew. W trakcie prysznica słyszałem twój stłumiony głos śpiewający piosenkę lecącą właśnie w głośnikach. Głos był piękny i czarujący, byłem nim zdumiony. Wiedziałem, że to twój głos, już w pierwszej sekundzie gdy go usłyszałem.
Brzmi on tak pięknie Harry. Teraz brzmisz naprawdę jak anioł.

Dzisiaj ponownie odwiedziłem twój grób, tym razem z 3 różami, za dwa dni w których mnie nie było. Kiedy spiewałem, słyszałem echo twojego głosu harmonizującego z moim. Zaśpiewałem dla ciebie „Moments”, wiem jak bardzo lubiłeś tą piosenkę. Pamiętam, że kiedyś podczas śpiewania jej rozpłakałeś się i musiałem otrzeć ci łzy abyś mógł dalej kontynuować. 

Day Eighty & Eight-One

Przepraszam, że wczoraj cię nie odwiedziłem. Niall, Liam i Zayn mieli inne plany i zaciągnęli mnie ze sobą na plażę.
Nie było wystarczająco ciepło, ale im się wydawało, że to dobry pomysł niezależnie od pogody. Prawdę mówiąc nienawidziłem tego. Gdy oni biegali po pisaku grając w piłkę ja siedziałem na trawie, spoglądając na fale rozbijające się o brzeg i kamienie.
Było tak spokojnie i cicho. Prawie zatraciłem się w tym obrazie gdy usłyszałem głos. Twój głos. Czułem twoją obecność obok mnie, tak jakbyś zarzucił swoją rękę wokół mojego ramienia. Kiedy się obejrzałem uśmiechnąłeś się do mnie szeroko uśmiechem, który zawsze powodował u mnie drżenie serca
„Uwielbiam tą plażę, Lou, czyż nie jest piękna ?”
Byłem tak oszołomiony, że nie byłem w stanie nic odpowiedzieć, łzy odebrały mi zdolność do mówienia i poruszania się. Chłopcy od razu to zauważyli i szybko ruszyli w moją stronę, odciągając mnie, gdy krzyczałem twoje imię, błagając żebyś wrócił.
Dzisiaj jestem zmuszony do spędzenia całego dnia z Zayn’em, który zaoferował się, aby wziąć mnie pod swoje skrzydła na noc. Odmawiałem, ale po wielu namowach uległem i zgodziłem się.
Nie robiliśmy nic specjalnego, po prostu siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim. Nie pozwalał nawet mi mówić o tobie i to mnie raniło.

Na prawdę bardzo przepraszam, że nie przyszedłem. 

Day Seventy-Nine

Myślę, że odwiedzanie grobu stanie się codziennością. Obiecuje, że codziennie będę przynosił róże, tak żebym mógł dorównać tym pięknym kwiatom otaczającym cię. Są tu stokrotki i lilie, zawsze kochałeś lilie.
Dzisiaj usiadłem i ci śpiewałem, mam nadzieję, ze to słyszałeś, gdziekolwiek byłeś. Wiem jak bardzo kochałeś tą piosenkę. Przywołuje ona tyle wspomnień. Pamiętam ten dzień w domu jurorów, kiedy śpiewałeś ją prosto z serca by im zaimponować. Nigdy nie zapomnę twojego głosu w tej piosence, w zasadzie w jakiejkolwiek piosence.
Ale śpiewałem ją z innego powodu, Harry.

Jestem rozdarty, naprawdę. Nie wiem co robić, chciałbym żebyś dał mi jakiś znak, cokolwiek. Potrzebuje znaku, który mi powie czy podejmuję odpowiednią decyzje czy nie. 

Day Seventy-Eight

Obudziłem się wciąż siedząc przed twoim grobem. Zorientowałem się, że upiłem się w nocy i upadłem na trawę.

Musisz się za mnie wstydzić. 

Day Seventy-Eight

Nie odwiedziłem wczoraj twojego grobu, byłem zbyt przestraszony. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że nie odwiedziłem go od czasu pogrzebu i wina jeszcze mocniej zjadła mnie od środka, mocniej niż kiedykolwiek.
Czuje się okropnie. Czuje się całkowicie strasznie. Byłem tak samolubny. Zawsze myślałem tylko o sobie, nie o tobie.
Wiec teraz jestem tutaj, siedze przed twoim grobem, łzy spływają mi po twarzy. Kwiaty są świeże, są ich dziesiątki Hazz. Ludzie kochają cię. Ja przyniosłem jedną róże. Mam nadzieje, że to wystarczy. Nie chciałem zajmować miejsca, ale widok tych wszystkich kwiatów sprawił, że mój wygląda żałośnie.

Ale i tak ci ją dałem. Położyłem na samym środku. Planuje posiedzieć to trochę, więc mam ze sobą kilka koców i wino, czerwone. Twoje ulubione, prawda Harry ?

Day Seventy-Seven

Wpadłem dzisiaj na Anne. Nie wiem co robi w Londynie, nie pytałem, ale kiedy mnie zobaczyła natychmiast wtuliła mi się w ramiona i zaczęła szlochać.
„Za każdym razem go go widzę, boli jeszcze bardziej” wyszeptała do mojego ucha i odeszła zanim zdążyłem odpowiedzieć.
Stałem oniemiały na ulicy pośród ludzi, patrząc z szeroko otwartymi ustami na zanikającą postać twojej mamy.

Zakładam, że mówiła o twoim grobie. 

Day Seventy-Six

Dzisiaj znów wyciągnąłem twój list.  Był schowany na tyle szuflady przy moim łóżku, próbowałem go ukryć z dala od siebie. Ale ja po prostu musiałem zobaczyć twoje pismo i przeczytać słowa, które znałem już na pamięć, które mógłbym recytować przez sen.
Czuje się teraz winny bardziej niż kiedykolwiek, wyrzuty sumienia zaczynają przenikać przez moją duszę. To nigdy nie odpuści, ponowne czytanie twojego listu rani mnie coraz mocniej.
Eleanor już dawno nie ma; jest tylko na zdjęciach. Nie zadzwoniłem do niej odkąd z nią zerwałem.
Nie wierzę, ze musiałem cię stracić, żeby zrozumieć, że ona nie była tym czego potrzebowałem. Mogłeś mi powiedzieć. Rzuciłbym już wtedy na pewno.
Powinienem ci powiedzieć, ale ja nie byłem wtedy pewny swoich uczuć. Wszystko co mogę teraz zrobić to winić siebie.

To jest i zawsze będzie moja wina. 

Day Seventy-Five

Właśnie uświadomiłem, że minęły już ponad dwa miesiące odkąd nie ma ciebie i wszystko staje się coraz bardziej realne. Nie jestem teraz  niczym innym jak pustą skorupą. Moje życie nie ma już sensu. Nie mam już nic co mógłbym dać temu światu.

Ból nigdy się nie kończy. 

Day Seventy-Four

Próbowałem walczyć z tym pragnieniem, ale męczyło mnie to już od jakiegoś czasu. Roztrzaskałem całe lustro, oczywiście uderzyłem zdrową ręką. Widok krwi sączącej się z moich świeżych ran fascynował mnie.  Pozwoliłem sobie siedzieć i wykrwawiać się dopóki nie poczułem zdrętwienia.

Nie było bólu, tylko ogarniający mnie spokój, aż nie zacząłem popadać w nieświadomość. 

sobota, 9 listopada 2013

Day Seventy-Three

Wyszedłem z rana z domu, tylko w szlafroku i w kapciach. Słońce świeciło ostro w moje oczy, aż zmarszczyłem czoło i przymknąłem oczy. Potrzebowałem tylko mleka do moich płatków, ale oczywiście nigdy nic nie idzie zgodnie z planem.
Na mój widok cztery lub pięć dziewczyn zaczęło piszczeć, szybko zbliżając się do mnie. Na prawde nie byłem w nastroju, ale musiałem grać. Wiesz jak to jest. Podekscytowane mówiły do mnie rzeczy które absolutnie mnie nie interesowały, zmusiłem się jednak do przyklejenia uśmiechu na twarz.
Nagle zrobiło się cicho, tak jakby w końcu zauważyły że jestem nieobecny, jedna z nich podeszła do mnie i lekko uścisnęła. Pewnie było to wymówką tylko po to żeby mnie dotknąć, ale doceniłem ten gest. Mimowolnie rozpłakałem się w jej ramionach. Ona tylko stała i trzymała mnie, aż mój płacz nie ucichł i nie odsunąłem się od niej ocierając łzy.
„Wszyscy go kochaliśmy. Wasza dwójka darzyła się wyjątkowym uczuciem, to oczywiste. On tak bardzo cię kochał Lou, nie zapominaj o tym”- wyszeptała i przytuliła ostatni raz zanim odeszła.
Nawet nie poprosiła o autograf czy zdjęcie, wtedy zrozumiałem, że nasi fani na prawde się o nas troszczyli. Nie dlatego, że byliśmy sławni czy „uroczy”.
Dzisiaj zdałem sobie sprawę z wielu rzeczy.

I również jedną ogromną rzecz z którą musze się z tobą podzielić. Nie potrafię żyć bez ciebie. 

Day Seventy-Two

Dzisiaj chłopaki przyszli do mnie. W zasadzie to był pierwszy raz kiedy widziałem ich od miesiąca. Pewnie spodziewali się, ze zobaczą bardziej szczęśliwą wersje mnie- taką jaką byłem wcześniej. No cóż, już nigdy nie będę dawnym Louis’em. Wiem to już od jakiegoś czasu.
Zabrałeś ze sobą cząstkę mnie, Harry. Jestem tylko częścią tego, co było wcześniej. Teraz jestem złamany, moje serce jest rozdarte w środku. 
Niall i Liam przytuli mnie płacząc ze szczęścia i ulgi, że przybrałem na wadze. Twierdzą, że cieszą się, że wróciłem, ale im nie wierzę. Co do Zayna, stał na tyle czekając aż pozostała dwójka skończy witać się ze mną. Kiedy tamci mnie puścili, on także mnie uściskał.

Myślę, że on płakał najmocniej. 

Day Seventy-One

Jestem teraz w pociągu powrotnym do Londynu i powiem ci tylko, że jestem strasznie zdenerwowany. Bardziej niż przed naszym pierwszym występem, kiedy szeptałeś mi do ucha dopingujące słowa zanim wyszliśmy na scenę. Uśmiechnąłeś się do mnie pocieszająco zanim zaczęła się piosenka i dzięki temu poczułem się jakbym latał wśród chmur. To smutnie, że już nigdy nie będę mógł wystąpić z tobą na jednej scenie, czy przytulić się do ciebie w środku nocy, gdy potrzebowałem tego uścisku.
Boje się wrócić do domu, a co jeśli oni je zmienili ?
____

Jestem już w domu, właściwie to siedze teraz w twoim pokoju. Jest on taki sam jak był wcześniej. Nawet nie wiesz jak bardzo mi ulżyło. Cieszę się, że nie będę musiał usypiać tu bez żadnej cząstki ciebie obok. 

Day Fifty-One – Day Seventy

Tak wiem, to dużo dni ściśniętych w jednym małym wpisie, ale nie chce codziennie cię zanudzać opowiadając o tym, że spędziłem cały dzień bawiąc się z moim siostrami, mamą i ojczymem.
Na prawde, każdy dzień wygląda tak samo.
Budziłem się przez Phoebe lub Daisy, które ciągnęły każdy mój kosmyk włosów i chichotały, aby mnie obudzić bo śniadanie było już gotowe. Zawsze grzecznie im odmawiałem co sprawiało, że schodziły rozczarowane. Ledwo co usnąłem to wparowywała mama do pokoju z talerzem pełnym jedzenia. Siedziała na brzegu łóżka, dopiero jak zjadłem ostatni kęs to spokojnie wychodziła z pokoju z uśmiechem na ustach. Myśle, że sprawienie że się uśmiechnęła było czymś dobrym. Każdy posiłek który zjadałem sprawiał, że robiłem się śpiący. Oczywiście nie mogłem tego zrobić, o godzinie 11 byłem wyciągany ze swojego łóżka do parku, sklepu lub innego miejsca do którego dziewczyny chciały iść. Bawiły się i rozmawiały wesoło, gdy ja szedłem za nimi i zastanawiałem się co bym zrobił gdybyś był przy mnie, trzymał mnie za ręke- wyciągając z rozpaczy. To nie tak, że nie lubiłem z nimi spędzać czas-ale jak wiesz- po dłuższym czasie stawały się niesforne.
Moja rodzina tęskni na tobą, wiesz? Było kilka –bardzo krótkich- rozmów o tobie. Mama nie chce rozmawiać na twój temat dłużej niż kilka minut bo myśli, że mnie to rani. Ale szczerze mówiąc, gdy wypowiadam twoje imie to spada mi ciężar z ramion. Ale mimo to, to nadal boli. Nie potrafie tego wytłumaczyć ale tak jest.
Któregoś dnia Mark zapytał jak się czuje. Powiedziałem, że wszystko dobrze, tak jak mówiłem wszystkim, ale z jakiegoś powodu chyba mi nie uwierzył. Siedzieliśmy jeszcze chwilę i rozmawialiśmy dopóki nie upewnił się, że czuję się lepiej. Szczerze mówiąc przez chwile poczułem się lepiej. Ale oczywiście dobre uczucie nigdy nie trwa stale, szczególnie gdy serce ma się przepełnione winą.
Dziewczynki zauważyły, że się zmieniłem, czuje się z tym okropnie. Ranie wszystkich wokół mnie, nienawidzę tego. Kiedy początkowo widziały, że jestem smutny robiły wszystko żebym się uśmiechnął. Teraz po prostu odchodzą, nie wiedzą jak sobie ze mną radzić. Nie winie ich… sam nie wiem jak mam sam sobie radzić.
Przybrałem trochę na wadzę i znów jestem zdrowy, każdy jest z tego zadowolony. Ja nadal czuje się pusty w środku. Większa waga zwiększyła tylko ciężar który nosze na ramionach.
Nie wiem czy to odpowiednia relacja, ale jak mówiłem ostatnie dni były monotonne. Ból ustąpił na kilka dni aby zaraz powrócić.

Nie musze chyba mowić, że to nie pomogło tak jak wszyscy twierdzili. 

piątek, 8 listopada 2013

Day Fifty

Po krótkiej, wczorajszej jeździe rozpakowałem rzeczy, w końcu usiadłem  swojej starej sypialni z dzieciństwa. Mama nie spuszcza mnie z oczu, zaczynam czuć się tak jak przy chłopakach, jakby ktos kradł moją przestrzeń osobistą.
Kocham moją mame, ale na prawde potrzebuje być sam.
Dziewczynki cieszą się, że jestem z powrotem. Obudziły mnie z rana skacząc po łóżku i łaskocząc mnie.

Ty był pierwszy raz odkąd śmiałem się od jakiegoś czasu. Wydaje mi się, że to jest czymś dobrym dla mnie. 

Day Forty-Nine

Na stacji kolejowej jest tłoczno, w uszach dudni mi huk. Ludzie popychają mnie, gdy Paul prowadzi mnie przez ten tłum, utrzymując cały czas poza widokiem fanów. Jestem mu za to wdzięczny, nie chce żeby widzieli w jakim jestem stanie.
Mam na sobie twoją starą czapkę i jeden z twoich znoszonych swetrów, które lubiłeś nosić każdego ranka. Jestem drobny więc praktycznie tonę w tym, ale nic obchodzi mnie to jak wyglądam.
Opuszczam mieszkanie- nasze mieszkanie. Dom, w którym stworzyliśmy tak wiele dobrych wspomnień, o których zaczynam zapominać z każdym kolejnym dniem bez ciebie obok. Moglibyśmy mieć ich więcej, gdybyś tylko dłużej tu został.
Gdy wszedłem do pociągu, pomachałem na pożegnanie miastu, w którym się zakochałem.

Po policzku spłynęła mi łza.

Day Forty-Eight

Niechętnie zgodziłem się na przerwe, godzinę wysłuchiwałem szlochów mojej mamy o tym jak bardzo tęskni za mną i chce mnie mieć przy sobie.
Uważają, że przerwa jest to najlepszą rzeczą dla mnie.
Tak oto znajduje się tu, obok pustej walizki i pisze ten wpis. Może powinienem zabrać ze sobą twoją ulubioną czapkę, żebym mógł zasypiać mając cię w swoich ramionach, albo przynajmniej coś co przypomina mi ciebie.

Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko, że pożyczę ją. 

Day Forty-Seven

Menadżer zaproponował żebym wziął sobie miesięczna przerwę i spędził ten czas z rodziną, zdrowiejąc. Ale oni nie rozumieją, rany nigdy się nie zagoją. To nie tak, że nie chce zobaczyć rodziny, okropnie za nimi tęsknie.
Ale jeśli wyjadę, kto będzie opiekował się naszym domem ?

Po prostu nie mogę opuścić naszego mieszkania. Haz, nie potrafie. Nie mogę pozwolić im go dotknąć. Boje się, że jak wyjade oni usuną wszystkie resztki po tobie i jak wróce nie będzie już w nim żadnej cząstki ciebie. 

Day Forty-Six

Staram się być spokojny, na prawde staram się. Ten szpital doprowadza mnie do szału, mimo to nie chcą mnie wypuścić. Powtarzam się im, że czuję się lepiej ale oni twierdzą że mam niedowagę i zbyt dużo stresu. Przeraża mnie to, że siedze w zamkniętym pokoju. Nigdy nie byłem tak zestresowany jak teraz.
Jestem po prostu zmęczony.

Mógłbyś mi coś zaśpiewać ?

Day Forty-Five

Miałem dzisiaj sen, widziałem twoją twarz. Boże Harry, zaczynam zapominać jak wyglądasz. Jasne, mogę spojrzeć na zdjęcia, ale one nie poruszają się, nie uśmiechają i nie mrugają. One są tylko uchwyconymi wspomnieniami. Ale wspomnienia zaczynają zanikać. To może przez te chemikalia które wpuszczają do mojego krwioobiegu, ale one zanikają.

Nie mogę stracić tych ostatnich fragmentów, które zostały mi po tobie. 
Kiedy obudziłem się, Zayn siedział obok moje łóżka. Łzy spływały mu po twarzy i po cichu do mnie mówił. Nie zdawał sobie sprawy, że już nie śpię, nadal nie przestawał mówić. Nie mogłem go usłyszeć, ale to nie miało znaczenia. 

Day Forty-Four

Widziałem swoją mamę dzisiaj pierwszy raz od dłuższego czasu. Nie kontaktowałem się z nią od pogrzebu, ona tak bardzo martwi się o mnie. Obudziłem się i zobaczyłem ją płaczącą z dłonią przyciśniętą do ust, gdy patrzyła na moje słabe i wychudzone ciało.
Powiedziałem jej żeby przestała płakać bo wszystko jest w porządku co spowodowało, że rozpłakała się jeszcze bardziej. Zanim zdążyła coś powiedzieć, lekarze wypchnęli już z sami mówiąc, że musze odpocząć.

Nie, ja po prostu potrzebuje ciebie obok mnie. 

Day Forty-Four

Widziałem swoją mamę dzisiaj pierwszy raz od dłuższego czasu. Nie kontaktowałem się z nią od pogrzebu, ona tak bardzo martwi się o mnie. Obudziłem się i zobaczyłem ją płaczącą z dłonią przyciśniętą do ust, gdy patrzyła na moje słabe i wychudzone ciało.
Powiedziałem jej żeby przestała płakać bo wszystko jest w porządku co spowodowało, że rozpłakała się jeszcze bardziej. Zanim zdążyła coś powiedzieć, lekarze wypchnęli już z sami mówiąc, że musze odpocząć.

Nie, ja po prostu potrzebuje ciebie obok mnie. 

Day Forty-Two & Forty-Three

Wczoraj rano obudziłem się z bólem głowy, było to spowodowane tym, że wypiłem zbyt dużo ostatniej nocy. Nie pamiętam niczego co robiłem. Gdy wychodziłem z pokoju zastałem siedzącego na kanapie w milczeniu Liam’a czytającego gazetę. Kiedy zobaczył, że już nie śpie uśmiechnął się delikatnie do mnie i poklepał miejsce obok siebie abym usiadł. Nie miałem zamiaru ruszać się z miejsca w którym stałem, zanim się do mnie odezwał  ciężko westchnął.
„Jak się czujesz?”- zapytał
Nie wiem czy to było spowodowane kacem czy po prostu o wszystkim zapomniałem, to co działo się wokół nie było dla mnie rzeczywiste. Bardzo żałuje słów które wypowiedziałem później.
„Gdzie jest Harry?”
Oczy Liam’a wypełniły się łzami, po chwili zaczął szlochać. Chciałem zapytać co się stało lecz nagle wszystko sobie przypomniałem.
Odszedłeś. Do tej pory to słowo wypowiadałem wiele razy, ale nie wierzyłem w nie aż do tamtego momentu.
Na prawde odszedłeś.
Poczułem, że trace kontrole nad swoim ciałem, upadłem.
I oto jestem tutaj, w szpitalnym łóżku z otaczającymi mnie przewodami wpompowującymi chemikalia w moją krew, tak jakbym ich na prawde potrzebował.

To nie jest tak, że jestem chory czy coś. Mimo to, ludzie patrzą na mnie jakbym był i w każdej chwili mógł się załamać. 

Day Forty-One

Zayn nie chce ze mną rozmawiać, mi zaczyna coraz mniej zależeć na jakiejkolwiek przyjaźni.  Ludzie ciągle nas krzywdzą, tak jak ja skrzywdziłem ciebie. 

Day Thirty-Nine & Forty

Sarah wzięła mój dziennik w nocy więc nie byłem w stanie zapisać wydarzeń z tamtego dnia. Ale wczorajszy dzień był spokojny. Spędziłem go z Zayn’em i Niall’em. Liam poszedł odwiedzić Danielle.  Nasza trójka głównie odpoczywała, spędziliśmy dzień w ciszy.
Zasugerowali żebyśmy poszli do parku, ale poza przymusowym chodzeniem na terapie nigdzie nie ruszam się z domu.
Dziś Niall znalazł mój dziennik a kiedy zapytał co to po prostu wyrwalem mu to z rąk i krzyknąłem na niego żeby to zostawił. Wiem, że powinien być delikatniejszy… wszyscy jesteśmy jeszcze w stanie dość kruchym. W momencie gdy opuszczał dom ze łzami w oczach zrozumiałem, że posunąłem się za daleko. Zayn wrócił dziesięć minut później tylko po to żeby nakrzyczeć na mnie.
„Musisz dorosnąć Lou, przestań żyć przeszłością, wszyscy jesteśmy zdruzgotani, ale nie możesz wyżywać swojego bólu i frustracji na innych. Potrzebujesz pomocy, wszyscy staramy się pomóc tobie, ale ty nie pozwalasz nam na to."
Po tych słowach zatrzasnąłem drzwi przed jego nosem. Miałem dość wtrącania się innych w moje życie.
Odpuszczę, kiedy będę gotowy.

Day Thirty-Eight

Chłopaki namawiają mnie abym wrócił do leczenia, robią tak odkąd dowiedzieli się że opuszczam terapie i ignoruje telefony od Sarah. Mówią że to jest najlepsze rozwiązanie a ja potrzebuje pomocy. Więc oto jestem, pisząc w zatłoczonym gabinecie z wbitym we mnie spojrzeniem Sarah. Czuje, że patrzy na każdy mój ruch, boje się spojrzeć w górę.  Przez ostatnią godzine udzielała mi rad, w końcu przestała zakazywać mi pisania, zawsze i tak odmawiałem. Ona mówi że pisanie jest złe dla mojego zdrowia, bo mówię do ciebie chociaż naprawdę tutaj cię nie ma, to nie jest normalne.
Ale ja nie chce cię zostawiać. Po prostu nie mogę tego zrobić. Kocham cię i zawszę będę.

Nikt tego nie rozumie. 

Day Thirty-Seven

Chęć uwolnienia bólu jest coraz silniejsza. Mam mimowolny skurcz w recę, moja dłoń ciągle chce uderzyć w coś szklanego. Jednak niemożliwe jest spełnienie tej zachcianki , gdy nade mną są ciągle trzy pary oczu. Chłopcy nie upuścili mojego mieszkania w ciągu dwóch ostatnich dni i wydaje mi się że nie zamierzają go opuszczać w najbliższym czasie. 

sobota, 2 listopada 2013

Day Thirty-Six

Nie mogę opuszczać mieszkania dopóki nie przytyje. Menadżer nie chce żeby do prasy wyciekły jakieś informacje czy zdjęcia na temat mojego chudego ciała i wywołały plotki, które jak wiemy są prawdą.
Nie radze sobie z tym zbyt dobrze. Ale to chyba oczywiste.
Chłopcy wciąż mnie przepraszają, mówiąc że powinni zwrócić na mnie większą uwagę w pierwszym miesiącu i że powinni być przy mnie gdy ich potrzebowałem. Powiedziałem, że rozumiem ich bo oni także mają żałobę.
Nie potrzebuje żadnych nianiek, ale na to wygląda, że na razie z nimi utknąłem.

Day Thirty-Five

Chłopcy i menadżer nie spuszczają ze mnie wzroku przez dwadzieścia-cztery godziny . Chcą być pewni, że zjadłem wszystko co jest na talerzu i nie zwróciłem tego. Boli mnie brzuch i nie wiem jak długą zniosę tą torturę jaką jest jedzenie. Wszystko jest takie słodkie, myśl że mój żołądek burczy po więcej, sprawia, że nie mogę zjeść więcej niż jeden gryz. 

Day Thirty-Four

Jestem głodny, ale nie mogę znieść myśli o jedzeniu. Próbują mnie zmusisz żebym zjadł coś, ale nie mogę. Straciłem na wadze. Wszyscy to zauważyli, bardzo ciężko mi to ukryć.

Dzisiaj zemdlałem w studiu. Ludzie zaczynają się o mnie martwić, ale nic mi nie jest. Naprawdę wszystko jest w porządku . Po prostu nie jestem głodny.

Day Thirty-Three

Moja dłoń jest owinięta w bandaże, nie podoba mi się to. Chciałbym zobaczyć moje bliznyi śledzić palcami zagłębienia, które sam zrobiłem. Dla mnie one są piękne, są symbolem mojej walki z przeszłością. Ale chłopaki tego po prostu nie rozumieją.
Oni obserwują mnie bez przerwy. Nie pozwalają mi nic samemu robić ani gdziekolwiek samemu iść.

Zaczynam się dusić. 

Day Thirty-Two

Dziś wpadłem na pewien pomysł. Zrobienie tego sprawiło mi przyjemność jednak z przerażeniem patrzyłem na krew sączącą się z mojej ręki, podczas gdy odłamki lustra raniły moje palce. Nie wiem co stało się ze mną, ale po prostu nie mogłem patrzeć dłużej na swoje odbicie w lustrze więc uderzyłem je z całej siły. Ból po cieciu nie trwał długo, wiec chwile po tym poczułem rozchodzącą się we mnie fale rozkoszy. Podobało mi się to że miałem kontrole nad swoim bólem a nie on nade mną.

Byłem w trakcie pocierania ran, kiedy wszedł Liam i powiedział, że usłyszał huk. Nagle zatrzymał się i spojrzał na moją ręke. Wpatrywał się w nią, w potrzaskane lustro i następnie w moją twarz. Myśle, że widok mojej uśmiechającej się twarzy sprawił że natychmiastowo zaprowadził mnie do samochodu i zawiózł do szpitala.  

Day Thirty-One

Do tej pory myślałem, że wrócisz, to co działo się w mojej głowie, było jednym koszmarem. Byłem pewny, ze  jak obudze się, ty będziesz leżał uśmiechnięty obok mnie, tak jak zawsze z rana.
Ale w końcu zacząłem zdawać sobie z tego sprawe, że już nigdy nie wrócisz. Dziś nawet nie wiem co mam ze sobą zrobić. Myśle, że chłopaki wiedzą, ze chcę być sam, dlatego nie dzwonili do mnie i nie pisali. Nikt nie przyszedł do mnie, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Doceniłem to, przecież każdy ma żałobę. Ja również…

Spędziłem cały dzień w twoim ulubionym fotelu, wpatrując się pusto w telewizor próbując zapomnieć o bólu. Po trzech, maksymalnie czterech piwach upadłem na podłogę z płaczem. Rzeczywistość w pewien sposób… uderzyła mnie. 

Day Thirty

Dzisiaj razem z chłopakami spędziliśmy cały dzień ciszy, oddając Ci cześć. Odmówiliśmy odbierania telefonów i wszelkich wiadomości tekstowych. To była czysta cisza, lecz nie była ona niekomfortowa, wręcz przyjemna. Przec caly dzień obijaliśmy się w twoim i moim mieszkaniu i oglądaliśmy twoje ulubione filmy. Przytulaliśmy się do siebie i płakaliśmy. Echo naszych szlochów odbijało się od ścian, nas otaczało mnóstwo pogniecionych chusteczek. Byliśmy smutnym widokiem.

Musze powiedzieć, że to był pierwszy raz kiedy znów spędziliśmy wspólnie cały dzień. 

środa, 30 października 2013

Day Twenty-Nine

Jutro minie miesiąc. Cały miesiąc odkąd cię nie ma, ja wciąż nie mogę w to uwierzyć. Wydaje mi się jakbym jeszcze wczoraj cię widział, tryskającego pełnią życia i śmiejącego się tak głośno, że zaczynałeś klasać w dłonie, jak to zwykle robiłeś.

To jednak rzeczywistość, nie ?

Day Twenty-Eight



Kiedy z rana wyszedłem z mojego pokoju  zauważyłem Niall’a śpiącego pod moimi drzwiami.  Wyglądał na strasznie zmęczonego i bezradnego, zacząłem płakać. Wyssałem życie z każdego z chłopaków. Jestem samolubny. Kiedy mój płacz go odbudził od razu wziął mnie w swoje ramiona. Jak wiesz, Niall daje wspaniałe uściski, dlatego trwałem w nim bardzo długo, nie usłyszałem od niego żadnego narzekania. Płakał razem ze mną, w tym momencie poczułem, że stał mi się bliższy niż kiedykolwiek. 

Day Twenty-Seven

Cały dzisiejszy dzień spędziłem w łóżku. Ignorowałem każde połączenie i każdą wiadomość. W którymś momencie usłyszałem jak Niall, Zayn i Liam dobijali się do moich drzwi, krzyczeli, że mam im otworzyć bo chcą porozmawiać. Znów poczułem się winny, sprawiałem im tyle bólu.

Chciałbym pozbyć się cierpienia. 

Day Twenty-Six

Odwiedziłem dzisiej Cheshire. Chodziłem po ulicach i zwiedzałem miejsca w których bywałeś. Wyobrażałem sobie, że jesteś ze mną i trzymasz mnie za ręke. Po okrążeniu miasta zdecydowałem się odwiedzić twój stary dom. Kiedy zajechałem pod drzwi, Anne powitała mnie z szeroko otwartymi ramionami wraz z Gemmą, którą ledwo co udało mi się od siebie odciągnąć. Przysięgam, twoja siostra ma większą siłę nić goryl.
Zaprosiły mnie na herbatę. Spytałem jak sobie radzą. Trzymają się najlepiej jak mogą Harry, ale to jest trudne dla nas wszystkich. Ale nie obarczaj się niczym, to nie twoja wina. To ja powinienem czuć się winny. Gdy powiedziałem to twojej mamie powiedziała, ze nie chce tego słuchać i jeśli mam zamiar tak mówić to mogę od razu opuścić jej dom.
Wyszedłem.
Nie sądzę, ze spodziewała się że to zrobie bo słyszałem jak woła moje imię zza drzwi. Zignorowałem to i wsiadłem do samochodu. Plakałem tak mocno, że musiałem zjechać na pobocze autostrady. Mijający ludzie obdarowywali mnie zimnym spojrzeniem i dźwiękami klaksonów. Niczego nie widziałem i nic nie słyszałem. Jedynie co mogłem ujrzeć to ciebie. Do moich uszu doszedł twój głos, uspokoił mnie. Mogłem spokojnie wracać do domu.

Day Twenty-Five

Minęło troche czasu odkąd ostatni raz śpiewałem. Ale dzisiaj to zrobiłem, wszyscy to zrobiliśmy. To był nasz pierwszy dzień w którym powróciliśmy to studia i musze Ci powiedzieć że nie brzmi to tak dobrze bez twojego szorstkiego głosu wmieszanego w nasze.  Musieliśmy zmienić wszystkie utwory.  Niall i ja przejęliśmy większość twoich solówek, ale po prostu nie czuje się z tym dobrze. Nigdy nie będę w stanie śpiewać tak jak ty. Twój głos był jak jeden na milion, przysięgam. Zawsze gdy śpiewałeś, cały świat znikał i przed oczami miałem tylko ciebie. Poprosiłem o CD na których są wszystkie nasze stare nagrania, ale wiem że mi nie dadzą. Liam podsłuchał jak o to pytałem więc na pewno im  powiedział żeby mi nie dawali.

Ale nadal mam dostep do YouTube. Chwała Bogu za Internet. Całą noc słuchałem  twojego głosu od występów w X Factorze aż do naszej ostatniej plyty. Nigdy mi się to nie znudzi, wydaje mi się że to jedyny sposób abym mógł cię ponownie usłyszeć

Day Twenty-Four

Sarah spytała się mnie dzisiaj o list. Nie wiem dlaczego tak długo milczała. Kiedy  o to pytała nie mogłem powstrzymać łez i niechętnie wręczyłem jej kartkę. Czy to dziwnie że nosze ją cały czas przy sobie ? Ciąży mi w kieszeni, przypomina mi o bólu, ale po prostu muszę mieć to przy sobie. Jest to jedna z ostatnich rzeczy która została mi po tobie. 

wtorek, 29 października 2013

Day Twenty-Three

Terapia to jakaś tortura ! Wcale nie jest lepiej. Sarah powtarza, że mam nie pisać tych notatek bo  mi one nie pomagają. Ale ja nie potrafie. Jeśli przestane to będę czuł się tak jakbym cię zdradził.

Nie mogę pozwolic odejść ci ponownie. 

Day Twenty-One & Twenty-Two

Liam nocował u mnie przez dwie ostatnie noce. Spał na kanapie obok mnie. Dobrze jest mieć kogoś  przy sobie. Kiedy jestem sam mieszkanie wydaje się takie duże i puste. Myśle, ze jeden z chłopaków może czasami u mnie spać.  Nie przeszkadza ci to ? Ja po prostu nie chce się czuć samotny.
Zayn wreszcie dzisiaj do mnie zadzwonił. Przeprosił za ignorowanie mnie. Byłem bardzo szczęśliwy, ze usłyszałem jego głos, który był skierowany do mnie. Oczywiście ja też go przeprosiłem za ukrywanie listu. Powiedział, że całkowicie rozumie czemu tak zrobiłem. Myśle, że wychodzimy na prostą.

Oh, jakiś czas temu zerwalem z Eleanor, gdybyś chciał wiedzieć. Zrobilem to w dniu kiedy cię znalazłem, ale nie miałem odwagi tego napisać. Mogłeś poczekać jeszcze jeden dzień. Wtedy nadal byłbyś tu ze mną. Bylibyśmy w końcu szczęśliwi. 

Day Seventeen-Twenty:

Przepraszam, ze nie pisalem w ciągu ostatnich dni. Jeśli mam być szczery to nawet nie opuściłem swojego łóżka. Jestem strasznie zmęczony. Myśle, że zrozumiesz bo teraz sam zasnąłeś na wieczność. Nie wiem. Nie mam pojęcia co jest po śmierci, ale niektórzy twierdzą, że jest tylko ciemność i jesteś otoczony przez Boga. Harry, mam nadzieje, że nie siedzisz wśród ciemności. Zasługujesz na to aby śpiewać wśród aniołów. Założę się, że brzmiałbyś świetnie w harmonii z nimi. Zawsze uważałem, ze masz głos jak anioł. Mógłbyś być moim aniołem stróżem i śpiewać mi czasami do snu, dobrze ?
Tak czy inaczej, powracając do poprzednich dni. Jak powiedziałem, byłem bardzo zmęczony i nie opuszczałem łóżka. Wszystko co miałem obok siebie to laptop. W sieci moża robić mnóstwo rzeczy.  Staram się jednak unikać wszelkich serwisów społecznościowych, nie jestem jeszcze gotowy aby zmierzyć się z realnym światem.
Niall często wpada do mnie. Myśle, że on najbardziej martwi się o mnie. To ja zawsze byłem tmk, który się uśmiechał i rozjaśniał dzień.  Teraz już nie jestem tą samą osobą, za to Niall stara się nią być. Próbuje mnie rozweselić i doceniam jego wysiłek.

Ja po prostu nie wiem czy będę jeszcze kiedykolwiek w stanie się uśmiechnąć.  

Day Sixteen

Ludzie mówią ze to już koniec One Direction, to na prawde rozdziera mnie od środka. Minęło dopiero niewiele ponad dwa tygodnie, a ludzie już zaczynają gadać. Razem z chłopakami staramy się wrócić do pracy ale to jest zbyt szybko ! Nie dalibyśmy rady wejść na scene czy do studia wiedząc że jeden z członków już nie wróci.
To nie tak że zaprzeczaliśmy plotkom . W zasadzie nie wyobrażam sobie już One Direction. Gdy jest nas czwórka to nazywamy się po prostu Louis Tomlinson, Niall Horan, Liam Payne, and Zayn Malik. Ty Hazz wymyśliłeś tą nazwe więc bez ciebie nie możemy jej używać.
Wiem, że chciałbyś żebyśmy ruszyli i kontynuowali karierę. Ale to jest na prawde TRUDNE.

Dlaczego nie możesz po prostu wrócić ? 

niedziela, 27 października 2013

Day Fifteen

I oto jestem w obecnym dniu. Czuję się… pusty. Ale wydaje mi się, że to przychodzi z utratą ukochanej osoby, prawda ? Sarah przeczytała mój dziennik w nocy, nie powiedziałem że Sarah to moja terapeutka ? No cóż, już wiesz.

Wydawała się być rozczarowana, ale nie obchodzi mnie to. Powiedziała żebym przestał pisać te wpisy, ale mi to na prawde bardzo pomaga. W pewnym sensie czuje jakbyś był przy mnie i czytał wszystko co pisze. Wracając do dzisiejszego dnia. Szczerze mówiąc to niewiele zrobiłem. Niall przyszedł i oglądaliśmy razem film, próbowaliśmy wrócić do dawnych czasów. Zadzwonił do mnie Liam żeby mnie sprawdzić Wciąż nie mam wiadomości od Zayn’a. Zaczynam się martwić o naszą przyjaźń, że nie będzie dało się jej naprawić. 

sobota, 26 października 2013

Day Fourteen

Chce ci powiedzieć że nie chciałem chodzić na terapię. Ale chłopcy mnie zmusili i poszedłem, nie podoba mi się to. Terapeutka wyciągnęła ze mnie wszystkie informacje. Pytała jak się czuje i o czym myślę. Nie podobało mi się to naruszenie mojej prywatności. Moje myśli miały być ukryte a nie zapisane tutaj.
Ale teraz jestem tutaj i pisze do ciebie.

Czasem czuje że patrzysz na mnie. Nie przeraża mnie to jednak, nawet podbudowuje 

Day Thirteen

Prawdopodobnie w ostatnim wpisie powinienem wspomnieć, że dziewiątego dnia skończyliśmy planowanie twojego pogrzebu. Cztery dni później stanąłem nad głębokim dołem w ziemi do którego miałeś być włożony na wieczność.  Trumna była zamknięta. Wszyscy wiedzieliśmy jak bardzo nie lubiłeś gdy inni patrzyli na ciebie kiedy nie byłeś w najlepszej formie. Nie chciałem patrzeć na twoją twarz wiedząc, że twoje oczy nigdy nie będą już otwarte i nie zobacze więcej twoich zielonych tęczówek. Płakałem cały dzień. Cholera, płaczę każdego dnia odkąd odszedłeś. Ale tego dnia było znacznie gorzej. Kiedy umieścili cię w dole prawie rzuciłem się aby powstrzymać ich. Jednak Liam, Zayn i Niall trzymali mnie. Upadłem na kolana i płakałem. Nie byłem w stanie być silny na twoim pogrzebie, przepraszam.
Musisz być mną rozczarowany, wiem że zawsze myślałeś że jestem silny. Ale jestem tylko wtedy gdy ty jesteś przy mnie. Teraz nie wiem co ze sobą zrobić.
To była długo uroczystość. Uścisnąłem każdego członka twojej rodziny przekazując wyrazy współczucia i cicho mamrocząc niespójne pocieszenia. Gemma i Anne trzymały mnie najdłużej, gdy płakaliśmy w swoje ramiona. Kiedy oderwałem się od Gemmy popatrzyłem na nią dłuższą chwile. Ona jest tak samo piekna jak ty, Harry obiecuje ze zajmę się nią. Twoją mamą też zaopiekuję się, zawsze była dla mnie jak druga matka. Kiedy objąłem ją szepnęła mi cos do ucha. Tych słów nigdy nie zapomne, mam nadzieje że nie kłamała mnie.

„On cię kochał” wyszeptała. Lekko uśmiechnęła się i odeszła. Nie miałem nawet szansy żeby cos odpowiedzić. Zostawiła mnie oszołomionego. Znów upadłem i zacząłem płakać. Liam zaprowadził mnie do samochodu, stawiałem mu opór. Nie chciałem cię zostawiać.  

Day Eight-Twelve

Postanowiłem nie pisać kilka dni ponieważ nie działo się nic ciekawego. Zayn nadal się do mnie nie odzywa, ale ja go za to nie winię. Niall i Liam starają się rozmawiać ze mną ale  myślami jestem zupełnie gdzie indziej. Nie odzywam się do nikogo, oczywiście z wyjątkiem ciebie. Ale ty tak na prawde już nie istniejesz i zaczynają się martwic o mnie 

Day Seven

Tydzień bez ciebie w moi życiu trwa jak wieczność. Spędziłem cały ten dzień na oglądaniu wywiadów i występów z X- Factor udając że jesteś obok mnie i śmiejesz się razem ze mną. 

Day Six

Tego dnia pokazałem chłopakom list. Cóż nie do końca pokazałem, położyłem go na blacie w kuchni i Zayn się na niego natknął. Wszedł do salonu ze łzami. Krzyczał na mnie mówiąc, że jestem egoistą. O wszystko mnie obwiniał. Niall i Liam próbowali go uspokoić. Ale nie winię go że był na mnie zły. Ja też jestem zły na samego siebie

Day Five

Tego dnia w końcu zaczęliśmy planować pogrzeb. Nie wiem czy to było za wcześnie czy za późno na zrobienie tego, ale wiem że nikt nie chciał tego robić.

Nikt nie chciał pogodzić się z faktem, że naprawdę odszedłeś. 

Day Four

Tego dnia znalazłem list od ciebie. Znajomy widok twojego pisma doprowadził mnie do łez. Nie mogłem podzielić się z tym nikim.
Anne odwiedziła mnie tego dnia. Myślę, że  była środa, ale tak na prawde nie jestem pewny. Nie zwracałem na to uwagi. Mieliśmy być na próbach ale informacja dotarła do prasy i rozpowszechniła się po Internecie. Nie chciałem był online i oglądać telewizji. Wszyscy zastanawiali się i wymyślali różne teorie na temat tego czemu to zrobiłeś. Ja wiedziałem  czemu i nie chciałem słuchać innych.
Nasi fani tęsknili za tobą. Gdy chodze po ulicy podchodzą do mnie, płaczą i przytulają mnie składając wyrazy współczucia.  Mówią że byłeś niesamowity. Zgadzam się z nimi.

Dlaczego odszedłeś ode mnie ? Cóż, wiem dlaczego.  Ale po prostu nie mogę tego zrozumieć. Pokazałem ten list twojej mamie. Wiem że chciałeś, żebym tylko ja to widział ale uznalem że powinna wiedzieć. Hazz, ona płakała. Czuje, że ja jestem wszystkiemu winien. Ciężar na moich ramionach rośnie.

piątek, 25 października 2013

Day Three

Cisza. Mogę użyc tylko słów aby opisać ten dzień.  W rzeczywistości każdy dzień jest taki cichy.  Nie było słów aby opowiedzieć to. Nadal nie ma.
Razem z chłopakami siedziałem na kanapie Liam’a. Łzy spływały nam po twarzach kiedy uświadomiliśmy sobie że nie będzie już więcej One Direction. Nie było One Direction bez ciebie i już nie będzie. Dzień zmarnowaliśmy na myśleniu i zastanawianiu się co zrobimy kiedy ty odszedłeś

Day Two

Twoja rodzina była tam.  Wszyscy tam byliśmy. Przytuliłem twoją mamę, próbowałem ją pocieszyć a ona płakała, równocześnie starałem się powstrzymywać swoje łzy. Reszta chłopaków zajęła Się Gammą, która zaczęła krzyczeć i rzucać się nie mogąc uwierzyć, że jej brat ją opuścił. Łzy były wszędzie i stało się trudne do odróżnienia które należą do kogo, ale to nie miało znaczenia.

Wszyscy obserwowaliśmy z boku jak lekarze kładą cię na nosze i okrywają białym, cienkim prześcieradłem, przez to nie byłem w stanie zobaczyć twojej twarzy po raz ostatni. 

Day One

Obudziłem się tak jak każdego ranka, spodziewałem się ciebie skulonego obok mnie. Ale kiedy się obudziłem łóżko było puste, nie było po tobie żadnego śladu. Początkowo tłumaczyłem sobie że robisz śniadanie lub bierzesz prysznic. Cisza w całym mieszkaniu powinna zaniepokoić mnie, przepraszam że nie zwróciłem na to uwagi. Powinienem wiedzieć. Powinienem cię powstrzymać.

Kiedy w końcu wstałem z łóżka, cisza w domu denerwowała mnie, moje nerwy zaczęły działać. Czułem się roztargniony. Zacząłem chodzić i szukać ciebie. Z każdym krokiem moje nogi coraz bardziej się uginały. Myśle, że można powiedzieć, że w końcu upadłem na kolana kiedy znalazłem ciebie. Płakałem naprawdę dużo. Moje łzy były trucizną a serce zaczęło pompować jad w żyłach na widok ciebie. Ale nie winię ciebie, nigdy tego nie robiłem. Winie samego siebie. Nigdy nie będę w stanie zapomnieć tego dnia, widoku zimnego ciała nieruchomo leżącego na podłodze. To nawiedza mnie każdego dnia i każdej nocy. Zrobiłem tylko jedną rzecz którą zdołałem wykonać, zadzwoniłem na pogotowie. Byli w mieszkaniu w ciągu kilku minut, zabrali ciebie ode mnie. Nie byłem w stanie się ruszyć, tak samo jak Niall i Zayn, do których zadzwoniłem zaraz po wykonaniu telefonu na pogotowie. Liam prowadził wioząc nas za karetką, kiedy ja cicho płakałem do siebie na tylnim siedzeniu. Nie chciałem w to uwierzyć 

Dear Harry

Minęły dwa tygodnie odkąd odszedłeś. Nie moge sobie z tym poradzić. Chłopaki wysłali mnie nawet do terapeuki , aby pomóc mi zapomnieć, lecz ja nie potrafię. Cięgle o tobie myśle. O twoich lokach, o promieniującym uśmiechu i o zielonych oczach które tak bardzo kocham.  Ciebie nie da się zapomnieć. Nie chce o tobie zapominać.

Oczywiście wszyscy martwią się o mnie, nawet ja nie przejmuje się tak sobą jak robią to inni. Moja terapeutka również jest zmartwiona o to więc dała mi ten dziennik żebym pisał wszystko co czuje. Powinienem dawać jej to co tydzień do zapoznania się, ale dziwnie się czuje dając jej to. Większość moich myśli krąży wokół ciebie więc myślę że to dlatego chce to przeczytać.  Ale prawda ma wyjść wcześniej lub później, tak? Nigdy nie specjalnie powiedziała mi co pisać, ale po prostu, że trzeba pisać. Więc piszę do Ciebie. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadza. Chcę żebyś wiedział, jak sobie radze z tym wszystkim. Mam zamiar powiedzieć, jak to było bez Ciebie tutaj ze mną. To jak się czuje każdego dnia zostanie tu zapisane. Począwszy od pierwszego dnia, kiedy odszedłeś z tego świata. 

Wstęp

Postanowiłam, że zacznę tłumaczyć bloga. Będzie to coś w stylu pamiętnika, wpisy nie będę długie lecz będą pojawiały się dość często :) Jeżeli będzie mi to wychodziło wezmę się za tłumaczenie jakiegoś dłuższego opowiadania :) Zapraszam do czytania <3