Tak wiem, to dużo dni ściśniętych w jednym małym wpisie, ale
nie chce codziennie cię zanudzać opowiadając o tym, że spędziłem cały dzień
bawiąc się z moim siostrami, mamą i ojczymem.
Na prawde, każdy dzień wygląda tak samo.
Budziłem się przez Phoebe lub Daisy, które ciągnęły każdy
mój kosmyk włosów i chichotały, aby mnie obudzić bo śniadanie było już gotowe.
Zawsze grzecznie im odmawiałem co sprawiało, że schodziły rozczarowane. Ledwo
co usnąłem to wparowywała mama do pokoju z talerzem pełnym jedzenia. Siedziała
na brzegu łóżka, dopiero jak zjadłem ostatni kęs to spokojnie wychodziła z
pokoju z uśmiechem na ustach. Myśle, że sprawienie że się uśmiechnęła było
czymś dobrym. Każdy posiłek który zjadałem sprawiał, że robiłem się śpiący.
Oczywiście nie mogłem tego zrobić, o godzinie 11 byłem wyciągany ze swojego łóżka
do parku, sklepu lub innego miejsca do którego dziewczyny chciały iść. Bawiły
się i rozmawiały wesoło, gdy ja szedłem za nimi i zastanawiałem się co bym
zrobił gdybyś był przy mnie, trzymał mnie za ręke- wyciągając z rozpaczy. To
nie tak, że nie lubiłem z nimi spędzać czas-ale jak wiesz- po dłuższym czasie
stawały się niesforne.
Moja rodzina tęskni na tobą, wiesz? Było kilka –bardzo krótkich-
rozmów o tobie. Mama nie chce rozmawiać na twój temat dłużej niż kilka minut bo
myśli, że mnie to rani. Ale szczerze mówiąc, gdy wypowiadam twoje imie to spada
mi ciężar z ramion. Ale mimo to, to nadal boli. Nie potrafie tego wytłumaczyć ale
tak jest.
Któregoś dnia Mark zapytał jak się czuje. Powiedziałem, że
wszystko dobrze, tak jak mówiłem wszystkim, ale z jakiegoś powodu chyba mi nie
uwierzył. Siedzieliśmy jeszcze chwilę i rozmawialiśmy dopóki nie upewnił się,
że czuję się lepiej. Szczerze mówiąc przez chwile poczułem się lepiej. Ale
oczywiście dobre uczucie nigdy nie trwa stale, szczególnie gdy serce ma się
przepełnione winą.
Dziewczynki zauważyły, że się zmieniłem, czuje się z tym
okropnie. Ranie wszystkich wokół mnie, nienawidzę tego. Kiedy początkowo
widziały, że jestem smutny robiły wszystko żebym się uśmiechnął. Teraz po
prostu odchodzą, nie wiedzą jak sobie ze mną radzić. Nie winie ich… sam nie
wiem jak mam sam sobie radzić.
Przybrałem trochę na wadzę i znów jestem zdrowy, każdy jest
z tego zadowolony. Ja nadal czuje się pusty w środku. Większa waga zwiększyła
tylko ciężar który nosze na ramionach.
Nie wiem czy to odpowiednia relacja, ale jak mówiłem ostatnie
dni były monotonne. Ból ustąpił na kilka dni aby zaraz powrócić.
Nie musze chyba mowić, że to nie pomogło tak jak wszyscy
twierdzili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz