środa, 30 października 2013

Day Twenty-Six

Odwiedziłem dzisiej Cheshire. Chodziłem po ulicach i zwiedzałem miejsca w których bywałeś. Wyobrażałem sobie, że jesteś ze mną i trzymasz mnie za ręke. Po okrążeniu miasta zdecydowałem się odwiedzić twój stary dom. Kiedy zajechałem pod drzwi, Anne powitała mnie z szeroko otwartymi ramionami wraz z Gemmą, którą ledwo co udało mi się od siebie odciągnąć. Przysięgam, twoja siostra ma większą siłę nić goryl.
Zaprosiły mnie na herbatę. Spytałem jak sobie radzą. Trzymają się najlepiej jak mogą Harry, ale to jest trudne dla nas wszystkich. Ale nie obarczaj się niczym, to nie twoja wina. To ja powinienem czuć się winny. Gdy powiedziałem to twojej mamie powiedziała, ze nie chce tego słuchać i jeśli mam zamiar tak mówić to mogę od razu opuścić jej dom.
Wyszedłem.
Nie sądzę, ze spodziewała się że to zrobie bo słyszałem jak woła moje imię zza drzwi. Zignorowałem to i wsiadłem do samochodu. Plakałem tak mocno, że musiałem zjechać na pobocze autostrady. Mijający ludzie obdarowywali mnie zimnym spojrzeniem i dźwiękami klaksonów. Niczego nie widziałem i nic nie słyszałem. Jedynie co mogłem ujrzeć to ciebie. Do moich uszu doszedł twój głos, uspokoił mnie. Mogłem spokojnie wracać do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz